środa, 9 października 2013

Moje włosy się puszą! Co robić? Czyli o puchu słów kilka...

Problem powszechny i na czasie, bo nasila się zwłaszcza jesienią. Puch, puszek czy po prostu „lwia grzywa” potrafi przysporzyć nie lada zmartwień szczególnie w nieodpowiednią pogodę. Jednak nie taki puch straszny, jak go malują - można mu dość łatwo zaradzić, przynajmniej w dużym stopniu.

Skąd się bierze puch?
Trochę teorii: pisząc o puchu mam na myśli stan, w którym pojedyncze włosy zaczynają odstawać od reszty tworząc puchatą otoczkę, są rozdzielone i nieregularnie sterczą na wszystkie strony (często wykręcając się w dziwnych kierunkach).
Taki stan można uzyskać w łatwy sposób rozczesując kręcone/falowane włosy gęstą szczotką lub grzebieniem. W tym momencie (świadomie lub nie) tworzymy puch same. Jest na to proste rozwiązanie, ale o tym później.
Główną przyczyną powstawania puchu jest złożenie dwóch czynników: otwartej łuski i niesprzyjającej pogody. O otwartej łusce pisałam w poście o porowatości - jeżeli nasze łuski się otwierają, włos najprawdopodobniej jest porowaty.
Drugim czynnikiem jest pogoda: puch najczęściej wywołuje wiatr i wilgotne powietrze.
Wiejący wiatr rozdziela włosy, a często także je wysusza (gdy powietrze nie jest zbyt wilgotne) - włos szybko oddając wodę i oddzielając się od reszty wykręca się w swoją stronę i zaczyna żyć własnym życiem, tworząc puch.
Wilgotne powietrze zaś sprawia, że wilgoć wnika pod podniesione łuski powodując lekkie pęcznienie włosa - znowu włos wykręca się w swoją stronę i zaczyna żyć własnym życiem.

Ujarzmienie lwa
Jeśli puch wywołany jest rozdzieleniem włosów rozwiązanie jest banalne: nie rozdzielać!
Tak, mam na myśli, żeby nie czesać włosów (kręconych - przy prostych włosach puch z powodu rozdzielenia nie powstaje, a jeśli powstaje to włosy nie są proste :D).
Nie, nie powoduje to kołtunów ani wszawicy i jest jak najbardziej wykonalne. Rozwiązanie brzmi: stylizacja! Żel czy pianka nie tylko podkreśli i pomoże utrzymać skręt, ale także zapobiegnie rozdzielaniu się włosów, dzięki czemu utworzą zdefiniowane pukle zamiast kępki napuszonych kłaków. Nie wierzysz? Spróbuj! Przecież nie wyłysiejesz. ;) Po umyciu nie rozczesuj włosów, tylko nałóż na mokre trochę żelu/pianki, ugnieć i daj im wyschnąć naturalnie. Po wyschnięciu ugnieć jeszcze raz. Ostrzegam! Może się zdarzyć, że efekt będzie spektakularny!

Na puch wywołany złożeniem nieodpowiedniej pogody i otwartych łusek są dwa rozwiązania.
Pierwsze z nich to zmienienie pogody - jeśli umiesz, koniecznie daj mi znać jak to zrobić! ;)
Drugie to zamknięcie łusek naturalnie lub „dodatkowymi drzwiami”. Na naturalne zamknięcie łusek może pomóc spłukiwanie zimną wodą albo kwaśną płukanką (np. z cytryny lub octu). Jednak jeśli Twoje włosy są porowate ich łuski mogą nie chcieć się do końca zamknąć mechanicznie. Dlaczego więc nie spróbować ich zalepić?
Do takiego „zalepienia” łusek, czyli utworzenia bariery utrudniającej wypuszczenie/wpuszczenie wody z/do włosa można użyć kilku rzeczy (na raz lub każdej z osobna):
1. Silikony
    Tak bardzo demonizowane mogą okazać się najlepszym przyjacielem w walce z puchem. Silikon oblepia włos i może działać jak sztuczna bariera między włosem a otoczeniem. Oczywiście używamy z głową i wyobraźnią. Mogą się świetnie sprawdzić w odżywce bez spłukiwania (jeżeli nie obciążają).
2. Oleje
    Dodane do odżywki do spłukiwania/maski aplikowanej po myciu (lub w bardzo umiarkowanej ilości do odżywki bez spłukiwania) mogą zdziałać cuda. Podobnie jak silikony tworzą na włosie delikatną warstwę ochronną. U mnie (średnio gęste włosy do talii) spokojnie sprawdza się łyżka dowolnego oleju zmieszana z ok. 60-80ml odżywki/maski.
3. Skrobia ziemniaczana
    Tak, to to samo, co mąka ziemniaczana. Funkcja jak wyżej, z tym, że to akurat może działać bardziej jak beton. Spróbujcie wymieszać mąkę z wodą to będziecie wiedzieć, co mam na myśli. ;) W moim przypadku wygładza i mocno redukuje puch. Używam ok. 1-2 łyżeczek na 60-80ml odżywki.

Oprócz zalepiania łusek pomocne może być też unikanie ich podnoszenia:
1. Ciepło
    Podobnie jak zimno zamyka łuski, ciepło je otwiera. Unikaj wykonywania ostatniego płukania ciepłą wodą, a także nie susz włosów gorącym nawiewem - wybierz raczej chłodniejszy.
2. Oleje wnikające i masła
    Duże cząsteczki wnikających olei i maseł „wchodzą” pod łuskę włosa lekko ją unosząc. U wysokopora puszek gwarantowany.
3. Humektanty
    Humektanty, czy nawilżacze to składniki działające jak drzwi dla wody, przy czym dążą one do zachowania równowagi z otoczeniem: jeśli na zewnątrz włosa jest wilgotno, przyjmą wodę do środka włosa, jeśli jest sucho - oddadzą ją do otoczenia. Użyte w znacznej ilości znacznie ułatwiają tworzenie się puchu. Powinno się je stosować, ale z rozsądkiem. Do humektantów należą m.in. gliceryna, miód, sok aloesowy.
4. Proteiny
    Cząsteczki protein podobnie jak oleje wnikające potrafią „wejść” pod łuskę włosa i dodatkowo ją unieść.

Dodatkowym kluczem jest obserwowanie swoich włosów i wykluczanie składników/produktów, po których puszą się bardziej. Po pewnym czasie na pewno uda się wyeliminować bądź mocno ograniczyć puszenie.

 Na życzenie dla Pirata. :D Nie wiedziałam, że ktoś to w ogóle czyta...

7 komentarzy:

  1. Dziękuję bardzo za powyższe rady! Z Twojego opisu wynika, że moje włosy są wysokoporowate, bo często (nawet jeśli je wystylizauję np. żelem lnianym), to po kontakcie z czapką, szalikiem, wiatrem, późną godziną puszą się i wyglądają baaardzo niewyjściowo. Nie znoszę tego, ale spróbuję się poratować Twoimi sposobami :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Ja zaczęłam uzywać zestawu kosmetyków Aussie Miracle Moist- szamponu i odżywki oraz maskę do bardzo suchych włosów. Maske teraz uzywam raz na tydzień a odżywki co 2 mycie, moje włosy stały się błyszczące i pachnące, zapach utrzymuje się bardzo dlugo co bardzo mi sie podoba!!! Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie pomaga!!

    OdpowiedzUsuń
  4. powyższe sposoby nie dają 100 % efektu, jedynie lakier "got2b sparkling shine styling spray"

    OdpowiedzUsuń
  5. O masakra, męczyłam się z puszeniem wiele lat i dopiero ten szampon mi pomógł: http://www.kalamis.pl/product-pol-7681-Szampon-Curl-Contour-250-ml.html dobrze, że znalazłam go w niższej cenie niż katalogowa...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze zastanawiałam się, po co z tym walczyć. Przecież napuszone włosy najlepiej wyglądają! :D lepiej mieć lwią grzywkę niż zupełnie proste nitki.

    OdpowiedzUsuń
  7. PsychoCook: puszyste włosy - tak, napuszone - nie. Mam bardzo gęste, grube włosy i naprawdę czasem mam ochotę mieć lejące, ciężkie proste nitki. Proste włosy są piękne, kręcone również. Ale kiedy nie przypominają żadnych, a bardziej rozcapierzoną miotłę, to już fajnie nie jest. Mam problem z włosami w wilgotną pogodę, nienawidzę wręcz, kiedy nie są proste. Łatwiej skręcić włosy lub je spuszyć, aniżeli wygładzić, niestety.

    OdpowiedzUsuń